W Karkonoszach królowa jest tylko jedna. Widać ją z oddali a szczególnie w takich warunkach jak ostatniej niedzieli (28 stycznia), kiedy biel oraz srebrzysta łuna odbijanych od śniegu promieni, nadawała Śnieżce szczególnego piękna.
W sobotę (27 stycznia) nic nie wskazywało na to, aby taki widok ukazał się oczom uczestników SPACERU 4MPL. Silny wiatr, niska temperatura, padający śnieg jak i mgła nie dawały nadziei na zachwyt wywołany epickim widokiem. Ale tak ja w życiu, nigdy nie wiadomo co będzie za zakrętem, tak w naszej wędrówce doświadczaliśmy nieznanego. Czy to zmagań związanych z wędrówką po stromym, śliskim zboczu. Czy też smagań mocnego wiatru po oczach lub ciemności wynikającej z nastającego szybko zmroku.
Co pozwala na trzymanie kierunku? Pokonywanie tej drogi razem, wzajemne wsparcie i zachęta, aby nie rezygnować celu. Bo zanim ukazało się piękno najwyższej Góry w Karkonoszach, mogliśmy doświadczyć czegoś o wiele większego: męskiego braterstwa! Gdy razem pokonywaliśmy kolejne kroki, kolejne smaganie wiatrem, by na końcu cieszyć się ze światła drzwi do schroniska i późniejszego biesiadowania przy stole. A w niedzielny poranek była wielka radość wynikająca z niezwykłych widoków: czy to bieli wznoszącej się góry czy też szarości i brązów dolin.
Tak tam, jak i w innych miejscach tworzymy warunki do męskiej przygody dla ciała, umysłu i ducha!
Foto: Leszek Kluz